sobota, 19 lutego 2011

Wolność


W końcu nastąpiła ta godzina, w której mogłam opuścić ten szpital. Chciałam wrócić taksówką, ale Wolski uparł się, że po mnie przyjedzie. Nie chciałam się z nim kłócić, bo to nie miało żadnego sensu. On zawsze znajduje jakieś sensowne wymówki.
- Hej- przywitał się.
- Hej.
- I jak gotowa?
- Już od godziny.
- To jedziemy.
Jechaliśmy w ciszy. Wolski skupiony był na prowadzeniu auta, a ja wlepiłam wzrok w szybę. Wspominałam te całe sześć miesięcy spędzonych na komendzie stołecznej razem z Wolskim. Wiedziałam, że będzie mi brakować tych docinek, które na początku tak mnie irytowały.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie Maciek mówiąc:
- Od kiedy to ty tak cicho siedzisz?- zapytał
- Powinieneś się cieszyć, przecież zawsze narzekałeś, że za dużo mówię.
- Uuu widzę, że pani podkomisarz wstała dzisiaj lewą nogą i to w dodatki z łóżka szpitalnego.- odpowiedział szczerząc zęby w szerokim uśmiechu.
- Pani podkomisarz?- zapytałam zdziwiona pomijając pozostałą część jego wypowiedzi.
- Powiedziałem podkomisarz? To musiało coś mi się pomylić. Wiesz już zacząłem się przyzwyczajać do twojego nowego tytułu. – powiedział.
- To chyba powinieneś zacząć się już odzwyczajać, bo nie wiadomo na kogo trafisz i z jakim tytułem. 
- No ty chyba masz rację.
- O, a od kiedy to ja mam rację?
W tym momencie nasza rozmowa została przerwana, ponieważ w jadący przed nami samochód coś uderzyło, po czym kierowca stracił panowanie nad pojazdem. Wolski zaczął ostro hamować. Od razu wybiegliśmy z samochodu. BMW, które jechało przed nami po kilkakrotnym dachowaniu leżało teraz w rowie. Z silnika wydobywał się dym, a z baku wyciekała benzyna. Popatrzyliśmy na siebie. Wiedzieliśmy co to znaczy. Wolski wyciągnął komórkę i wezwał pomoc. Nie czekając na przyjazd odpowiednich służb rozpoczęliśmy akcje ratunkową. Samochód mógł lada chwila wybuchnąć. Wolski zajął się kobietą i mężczyzną, a ja próbowałam uwolnić małą dziewczynkę zakleszczoną na tylnym siedzeniu. Po kilku minutach, które tak się dłużyły dwie dorosłe osoby były już w bezpiecznej odległości od samochodu.
Wolski krzyknął:
- Mężczyzna jest stabilny, ale u kobiety nie wyczuwam pulsu! Muszę reanimować! A ty jak radzisz sobie, czy pomóc ci?!
- Już prawie udało się. Zajmij się kobietą. Zaraz do ciebie przyjdę.
W tej chwili, w której wypowiedziałam te słowa samochód stanął w płomieniach. Z drugiej strony usłyszałam przeraźliwy krzyk Maćka: ADA!!!!!!!!!!!!!!

6 komentarzy:

  1. nieeee!!!! nie możesz w tej chwili przerwać . aż mi ciśnienie podskoczyło . ;] błagam Cię napisz ciąg dalszy dziś bo nie wytrzymam . proszę proszę proszę . !!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. WOOOOOOOOW. Dawaj szybko nexta! Ty to masz pomysły! Zaraz u mnie puls nie będzie wyczuwalny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz szybko , bo nie wytrzymam do jutra .
    Nowacam

    OdpowiedzUsuń
  4. Napisz jeszcze dziś cd bo chyba nie prześpię nocy z nerw.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna notka liczę jeszcze dziś na cd i dłuższy od tej notki bo ta była troszeczkę krótka moim zdaniem.
    Pozdrawiam i czekam na dalszy rozwój wydarzeń.

    OdpowiedzUsuń
  6. O! I to jest boskie! Ale skoro na końcu pisze: ''Z drugiej strony usłyszałam przeraźliwy krzyk Maćka: ADA!!!!!!!!!!!!!!'' to chyba nic jej nie jest...no bo ona to słyszy...albo źle rozumiem : //
    agusia

    OdpowiedzUsuń