piątek, 25 lutego 2011

Bez broni

Wstałam rano. Dzisiaj mieliśmy dopiero na 11, bo Barska dała nam trochę wolego ze względu na wczorajszą akcję. Postanowiłam pójść do sklepu i zrobić zakupy, ponieważ Ewa przez ostanie dni wychodziła wczesnym rankiem i wracała późną nocą. Przed sklepem wpadłam na Wolskiego. Zdziwiona zapytałam:
-  A co ty tu robisz?
- Ale miłe powitanie, a nie można tak: „O cześć Maciek. Miło Cie widzieć, a co ty tu robisz?”- powiedział. Po jego gatce wywnioskowałam, że humor mu dopisuje.
- Ok. O cześć Maciek. Miło Cie widzieć, a co ty tu robisz?- przywitałam się po raz drugi.
- Cześć Ada. Mama musiała załatwić jakąś sprawę, więc ją podwiozłem.- oznajmił.
- Aha.- odparłam.
- A ty gdzie się wybierasz?- zapytał.
- Na zakupy.
- A widzisz jak dobrze było mieszkać ze mną. Nie musiałaś się martwić o zakupy.
- Tak, ciągle nad tym ubolewam.- powiedziałam z sarkazmem.
- To może pójdę z tobą, bo i tak nie mam co teraz robić.- zapytał. - Pomogę ci nieść zakupy.- dodał po chwili.
- Pewnie, wielbłąd mile widziany. –powiedziałam ze śmiechem.
- Wiesz co. Człowiek chce być miły, a ty nazywasz go wielbłądem.- powiedział z udawanym smutkiem.
- Dobrze przepraszam.- odpowiedziałam i poklepałam go po ramieniu.

Weszliśmy do sklepu. Wzięłam koszyk, który zaraz wyrwał mi Wolski. Popatrzyłam się na Niego, a on powiedział:
- No co, przecież mówiłem, że pomogę ci nieść zakupy.
- Jak chcesz.- odpowiedziałam krótko. Włożyłam do koszyka najpotrzebniejsze rzeczy i powiedziałam:
- To chyba wszystko. Możemy iść do kasy.
- Ok.- odpowiedział.
Przechodziliśmy właśnie obok regałów z artykułami domowymi, kiedy rozległ się głośny krzyk:
- Wszyscy na ziemię i radze nie próbować żadnych sztuczek, bo pożałujecie tego.
Razem z Maćkiem spojrzeliśmy po sobie. Mieliśmy szczęście. Staliśmy pomiędzy regałami i napastnik nas nie widział.
- Trzeba powiadomić policję. Możesz zadzwonić ze swojej komórki, bo zostawiłam swoja w domu?
- Jasne.- Maciek włożył rękę do kieszeni. Po chwili powiedział:
- O kurde.
- Co?
- Też nie mam. Została w samochodzie.
Rozejrzałam się wkoło. Nieopodal na ścianie wisiał telefon służbowy. Ręką pokazałam go Wolskiemu. Zawiadomiliśmy policje o danym zdarzeniu stawiając przy tym samym cała naszą stołeczną na nogi. Po kilku minutach budynek był już otoczony. Napastnik widocznie zorientował się, że ktoś musiał dać cynk na policję, bo kazał swojemu koledze przeszukać sklep. Schowaliśmy się do magazynu. Przez szparę w drzwiach mogliśmy obserwować, co się dzieję. Jeden z napastników obrabowywał kasę, a drugi nadal przeszukiwał sklep. Zauważyłam, ze jedna z kobiet widząc, że oba napastnicy są czymś zajęci postanowiła uciec. Wiedziałam, że ten plan nie wypali. W myślach ciągle powtarzałam słowa: „Nie rób tego, nie rób tego.” Jednak nie wiele to dało. Pobiegła do drzwi. Kiedy ten odwrócił się od kasy i zobaczył ta dziewczynę przy drzwiach bez żadnego wahania wyciągną broń i strzelił, po czym powiedział:
- Nigdzie nie pójdziesz. Następnie odwrócił się do innych porwanych i ponownie przemówił:
- Widzicie co się jej stało? Jeśli któreś z was będzie chciało się ulotnić stąd skończy tak samo jak ona. Dziewczyna leżała na posadzce sklepu i zwijała się z bólu. Na szczęście żyła, bo dostała w ramię.
Z zewnątrz dobiegał do nas głos Radwana, który próbował dojść do porozumienia z napastnikami. Mówił to co zawsze, że spełni jego żądania w zamian za uwolnienie zakładników.
- Znowu jego ściągnęli?- zapytał Wolski szeptem.
- Wiesz on jest negocjatorem.- odpowiedziałam.
- To na całą Warszawę jest tylko on jedyny?
- Wydaję mi się, że nie o to tu chodzi.
- A o co pani psycholog?- zapytał Wolski z uśmiechem.
- Barska.- powiedziałam i popatrzyłam przez szparę. Zobaczyłam, że z działu z pieczywem wyłania się jeden z agresorów.
- Wolski?- powiedziałam nieco drżącym głosem. Próbowałam nie okazywać strachu. Jednak mimo moich starań Wolski zauważył, że się boję.
- Zerknął przez szparę, a następnie spojrzał na mnie i powiedział:
- Wszystko będzie dobrze, księżniczko. Przysunął się do mnie i mocno mnie przytulił.
- Wiem.- szepnęłam.
- Słuchaj mam pewien plan.- powiedział.
***Maciek***

- Jaki?- zapytała.. W jej oczach dostrzegłem iskierkę nadziei.
- Złapiemy go z zaskoczenia.- powiedziałem lekko się uśmiechając.
- Ale my nie mamy broni.- oznajmiła.
- Wiem, ale ją zdobędziemy.- powiedziałem, nie do końca wierząc we własne słowa. Musiałem coś zrobić. Nie dla siebie, ale dla Ady. Znam ją bardzo dobrze i mimo że próbowała tego nie pokazywać widziałem, że bała się. Ja również bałem się, ale nie o siebie tylko o Adę, o radość mojego życia.
Schowaliśmy się za kartonowymi pudełkami. Po kilku minutach drzwi się otworzyły i wszedł jeden z napastników. Całe szczęście broń miał schowaną. To dało mi większą nadzieję, że nasz plan się powiedzie. Kiedy agresor doszedł do końca magazynu dałem znak Adzie i rozpoczęliśmy swoją akcję. Wszystko potoczyło się bardzo szybko. Wyskoczyłem zza kartonów wprost na niego. O kurde jest sprytniejszy niż się spodziewałem.- pomyślałem, kiedy chwycił za broń i wymierzył we mnie. Jednak Ada była szybsza. Jednym sprawnym ruchem wytrąciła pistolet z jego ręki.
- Nieźle księżniczko.- szepnąłem i obezwładniłem mężczyznę.
- Dziękuję.- odpowiedziała z uśmiechem. Po chwili dobiegł do nas dźwięk drugiego mężczyzny:
- Łysy co się tam dzieje? Masz kogoś?- zapytał. Nachyliłem się nad naszym pojmanym i powiedziałem cichym, ale dobitnym głosem:
- Odpowiesz tak:” Nikogo nie ma. Potknąłem się o jeden z kartonów”. Zrozumiano?
Pokiwał głową, a w tym czasie tamten ponowił swoje pytanie.
- Mów Szybko.- rozkazałem.
- Wszędzie czysto. Nikogo nie ma. Potknąłem się o jeden z kartonów”.- odpowiedział posłusznie.
- Ty ślamazaro. Dobra wracaj tu.- powiedział tamten. Wymieniliśmy z Adą spojrzenia.
- Co teraz?- zapytała.
- Pójdę tam za niego.- odparłem.
- Co?- zapytała. W jej oczach dostrzegłem strach.
- Mają kominiarki na głowach, więc nie zorientuje się.- wyjaśniłem.

Takie tam.

8 komentarzy:

  1. Żadne takie tam. Dodawaj szybko NN, bo do ciebie przyjdę!

    OdpowiedzUsuń
  2. mam dziwne wrażenie, że wzorujesz się na W11.
    ale notka super ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomysłowe ^^ Tylko żeby potem nie pomylili Wolskiego z tym napastnikiem. Czekam na ciąg dalszy ; )
    agusia

    OdpowiedzUsuń
  4. Ładnie,ładnie !!!
    Bardzo mi się podobał ten wielbłąd !
    To trzeba mieć szczęście , idziesz do spożywczaka po masło i sruuu ! AAAAAAAaaa !!!! Terroryści
    Ratuj się kto może !!!
    Oprócz naszych dzielnych asów =p

    OdpowiedzUsuń
  5. Eeee komentarz powyżej jest moim dziełem ...
    Z wrażenia zapomniałam się podpisać .
    To trzeba być albo mną albo idiotą ( czyli też mną )
    Joannanowak12345

    OdpowiedzUsuń
  6. No super....szybko dodawaj nową
    pozdrawiam
    werciuś

    OdpowiedzUsuń
  7. bomba! opo piękne, boskie, cudowne... czekam na nn!
    Lena

    OdpowiedzUsuń
  8. Wow! Genialne :) Świetna sprawa :)

    OdpowiedzUsuń