piątek, 7 października 2011

Partnerstwo

Jak to dobrze, że dzisiaj sobota. Pomyślałam parząc na zegarek, który wskazywał 6. Odwróciłam się na drugi, kołdrę naciągnęłam aż po same uszy i mocno wtuliłam się w poduszkę. Zaczęłam już zasypiać, kiedy rozdzwoniła się moja komórka. Wyciągnęłam rękę spod cieplutkiej kołdry i sięgnęłam po nią.
- Słucham.- powiedziałam zaspanym głosem.
- Cześć. Potrzebuje twojej pomocy. Będę za pięć minut.- usłyszałam Wolskiego.
Kiedy mój mózg przetworzył te informacje i chciał jakoś zaprotestować było już za późno.
Odłożyłam telefon i nakryłam się cała kołdrą. Dokładnie po pięciu minutach rozległo się pukanie do drzwi.
- Ada to ja otwórz.- słyszałam Wolskiego.
- Ja śpię!- krzyknęłam rozłoszczona.
- Czyżby?
- Tak!
- No proszę, otwórz.
Z zamiarem zabicia Wolskiego skierowałam się do drzwi.
- Mam rozumieć, ze teraz lunatykujesz?- zapytał szczerząc swoje białe zęby.
- Tak i ostrzegam Cię, że nie odpowiadam za swoje czyny, a mam wielką ochotę cie zabić.
- No dobra. To, to zostawmy sobie na później. A teraz proszę Cie pomóż mi.
- W czym?
- Marta zaprosiła mnie dzisiaj na rodzinny obiad.
- I co w związku z tym?
- No co ja mam robić?
- Pójść tam.
- Ale jak? W czym? Z czym?
- Nie wiem ubierz się odświętnie, może w garnitur, kup wino i oczywiście kwiaty.
- Dobra, a pomożesz mi w tym?
- Nie wiesz jak wygląda garnitur?
- Wiem ,ale…
- No dobra.


- Proszę.- usłyszałam Wolskiego, kiedy staliśmy w kwiaciarni. Spojrzałam na niego. Wręczał mi kwiaty.
- A to z jakiej okazji?- zapytałam zmieszana.
- To na przeprosiny.
- Za co?
- Za to, że Cie obudziłem w sobotę rano.
- Jakoś to przeżyłam.
- I nie masz już ochoty mnie zabić?
- Nie.- powiedziałam z uśmiechem biorąc bukiet kwiatów.

Kiedy Wolski był już gotowy na przyjęcie postanowiłam wracać do domu.
- Odwiozę Cię.- zaproponował Wolski.
- Nie trzeba, przejdę się.
- Na pewno?
W chwili, kiedy miałam odpowiedzieć zadzwoniła moja komórka. Na wyświetlaczu widniał napis „Barska”.
- Słucham...rozumiem…dobra…zaraz będę….ok…cześć.
- To ja lecę. Życzę udanego obiadu.
- Zaczekaj. Kto dzwonił? Jeśli wolno zapytać.
- Barska. Mówiła, że mamy jakąś pilną sprawę. Jakiejś zabójstwo, ale nie przejmuj się poradzimy sobie. Ty leć na ten obiad, bo się spóźnisz.
- Czy ja wiem.
- No idź już. Pa.
- Ok. Na razie.


Pojechałam na komendę. Z racji, że była sobota po południu nie wielu funkcjonariuszy jeszcze zostało. Paulina i Andrzej byli na jakimś szkoleniu poza Warszawą, więc tylko dała mi znać o danym zdarzeniu. Po krótkim namyśle postanowiłam sama pojechać na miejsce zbrodni tzn. z Erykiem, ale on zawsze tam  był, więc…
- Cześć.- przywitałam się  z Piotrem.
- Cześć. A Wolski gdzie?- zapytał szukając go wzrokiem.
- Na obiedzie ze swoją dziewczyną.
- A rozumiem.
- To co tam mamy?
- Chłopak zginął jakieś 3 godziny temu. Został skatowany jak sama widzisz, a potem uduszony.
- Aha. Coś jeszcze?
- No na razie nie. Jak coś, to dam znać po sekcji.
- Ok. Dzięki.


- A ty Eryk coś masz?- tym razem zapytałam Eryka.
- Z legitymacji wiemy, że jest to Konrad Łupiński, lat 17. Uczył się w liceum Batorego.
- Kto go znalazł?
- Ten pan. Wyszedł z psem na spacer.
- Spisali jego zeznania?
- Tak, ale nic ważnego się nie dowiedzieliśmy.
- A jakieś ślady?
- Nie został tu zabity. Ciało zostało tu przyciągnięte z jakieś 3 metry, potem mamy ślady opon, ale dopiero jurto będę wiedział jaki to samochód. A i jeszcze jedno udało nam się zabezpieczyć materiał genetyczny z pod paznokci ofiary.
- Dzięki.
- Odwieźć Cię do domu?
- Nie, jeszcze musze coś sprawdzić.
- Ok. To do jutra.
- Do jutra.

Po kilkunastu minutach zostałam niemal że sama. Niedaleko stał jeden radiowóz z kilkoma policjantami, których nie znałam zbyt dobrze. Sprawdziłam adres denata i postanowiłam poinformować rodzinę. Kiedy odwróciłam głowę, aż podskoczyłam ze strachu.
- Co ty tu robisz?
- Mogę zapytać o to samo?
- No ja jestem w pracy.
- Ja też.
- A co z obiadem?
- Powiedziałem, że wypadła mi pilna sprawa służbowa.
- Przecież nie musiałeś.
- Wiem
- A jak Marta to przyjęła?
- Całkiem nieźle.
- Czyli?
- Zerwała ze mną.
- Co? Przecież mówiłam Ci żebyś poszedł. Poradziłabym sobie.
- Wiem.
- Wiesz?
- W końcu jesteś moim partnerem, a Wolski i spółka zawsze dają radę.
- To dlaczego przyszedłeś?
- Jesteśmy partnerami, a to do czegoś zobowiązuje. Marcie widocznie na mnie nie zależało, bo gdyby naprawdę coś do mnie czuła to zrozumiałaby to, ale i tak ma u mnie wielki plus.
- A to niby za co?
- Bo widzisz zazwyczaj dziewczyny zrywały ze mną nagrywając się na pocztę, a ta zadzwoniła. To już jakiś postęp, prawda?
- Oj Wolski, Wolski.

Więc teraz trochę informacji. Wiem, że macie mi za złe to, że notki nie pojawiają się już tak często. Jest to spowodowane brakiem czasu. Przepraszam, ale widzę że inne blogi również świecą pustkami.
Nasza czujna jak zawsze anioli912 poinformowała mnie, że TVP polonia emituje odcinki „Nowej” w czwartki po 20. Chętnych zapraszam do oglądania.
Pozdrawiam.