sobota, 19 marca 2011

Zazdrość

Przez kilka dni mój plan dnia wyglądał następująco: praca, szpital, dom. Po wypisaniu Ady ze szpitala nice się zmienił, bo zamiast do szpitala jechałem do Ady. Tak było przez dwa tygodnie, bo tylko tyle zdołaliśmy razem z Barską wynegocjować z Adą. Normalnie jeszcze nigdy nie znałem takiej osoby, która za wszelką cenę chce chodzić do pracy. Inni wypisują sobie lewe zwolnienia, a ta kiedy usłyszy słowo „wolne” dostaje ataku szału, ale mimo tej wady i tak kocham ją jak wariat.

***Ada***

Po przymusowym urlopie w końcu mogłam wrócić do pracy. Wszyscy obchodzili się ze mną jak z jajkiem, ale i tak było to lepsze niż siedzenie w domu i wpatrywanie się w telewizor.
- Dobrze się czujesz?- zapytała Barska, gdy tylko weszłam na komendę. Wolski również z trudem powstrzymywał się od zadania tego pytania.
- Tak.- odparłam krotko.- Jest coś?- zapytałam, aby jak najszybciej zmienić temat.
- Nie, nie ma nic.- odparła.
- O, a cóż to mamy światowy dzień pokoju?- wypalił Wolski. Obie spojrzałyśmy na Maćka i zaczęłyśmy się śmiać.
Po chwili Barska powiedziała:
- Póki nie ma żadnej sprawy zajmijcie się wypełnianiem akt. Nazbierało się ich trochę.
Popatrzyłam na stertę papierów i aż jęknęłam. Było ich mnóstwo. Barska musiała to zobaczyć, bo lekko się uśmiechnęła i powiedziała:
- Życzę miłej pracy.- po czym udała się do swojego gabinetu.
- No, księżniczko trzeba się wziąć do roboty jeśli chcemy skończyć to dzisiaj.- powiedział.
- Co ty robiłeś przez te dwa tygodnie?- zapytałam.
- To co zwykle.- odpowiedział.
- A wypełniłeś chociaż jeden papierek?
Pokręcił przeczącą głową. To było oczywiste, bo niby kiedy on miał to zrobić skoro cały czas przesiadywał jak nie u mnie w szpitalu to u mnie w domu.
- Tak myślałam.- powiedziałam, ale nie było w tym niczego złośliwego, bo nawet podobało mi się, że się tak o mnie martwi, odwiedza. Może mu na mnie choć trochę zależy. Rozmyślałam tak nad tym, kiedy odezwał się Maciek:
- Nie chciałem, aby coś Cię ominęło, a szczególnie taka fantastyczna sprawa jak wypełnianie akt.- powiedział z tym swoim łobuzerskim uśmiechem.
- Wielkie dzięki.
- Proszeńki.- odpowiedział i zmierzwił mi włosy po czym usiadł za swoim biurkiem. Mimo że byłam na niego zła to uśmiechnęłam się. Brakowało mi tego naszego przekomarzania przez te dwa tygodnie.
- Idę po kawę.- oznajmiłam.
- Ja też proszę.- powiedział Wolski.
- Oczywiście.- odpowiedziałam.
W naszej tak jakby kuchni policyjnej spotkałam Radwana.
- Cześć.- przywitał się pierwszy.
- Cześć.- odparłam nieco zdziwiona. Jak tam zdrowie?- co całkiem zbiło mnie z tropu. On pyta mnie o zdrowie? A z jakiej to okazji,
- W porządku.- odpowiedziałam. To było jakieś podejrzanie Andrzej zaczyna pierwszy rozmowę i to ze mną, z żółto dziobem? Co prawda mam już stopień podkomisarza, ale dla takiego jak on inspektora to niewiele znaczy.
- Ada.- zaczął.- Mam taką nietypową sprawę i potrzebuje rady.
- To słucham.- powiedziałam nie pewnie. Nadal węsząc jakiś podstęp.
- Chodzi o Paulinę. Wydaje mi się, że dobrze się dogadujecie, więc może mogłabyś mi pomóc.- powiedział. Dziewczyno, ale z Ciebie policjantka. Żeby się nie domyślić. Przecież o kogo może chodzić jak nie o Paulinę. Uśmiechnęłam się i powiedziałam:
- A o co dokładnie chodzi?
- Co myślisz o tym, abym oświadczył się Paulinie?
- Świetny pomysł.- wypowiedziałam te słowa z trudem, bo normalnie zatkało mnie.
- I jeszcze zostaje druga rzecz. Kompletnie nie wiem jaki pierścionek wybrać.
- Coś na to poradzimy, a teraz przepraszam Cię, ale muszę iść, bo Maciek na pewno się już nie cierpliwi.
- Jasne pan komisarz…- urwał w połowie zdania. Widocznie uświadomił sobie, że lepiej nie ryzykować. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Kawusia dla pana komisarza.- powiedziałam i postawiłam kubek przed Maćkiem.
- O dziękuję Ci dobra kobieto. Co ja bym bez Ciebie zrobił?
- Zginął byś marnie.- odpowiedziałam i poklepałam go po ramieniu.
- Ależ ty dowcipna.- powiedział biorąc łyk kawy. 
Dalej nie rozwijaliśmy naszej konwersacji, tylko zabraliśmy się do wypełniania akt, bo wiedzieliśmy ile jeszcze czeka nas pracy. Po czterech godzinach skończyłam swój przydział. Odwróciłam się do Maćka i powiedziałam z dumą:
- No skończyłam.
Odwrócił się i spojrzał na mnie oczkami szczeniaczka. Od razu wiedziałam o co mu chodzi, więc zaczęłam się bronić.
- O nie mój kochany.  
- Proszę.- zaczął.
- Każdy miał po równo. To nie moja wina że się obijasz, a nie pracujesz.- próbowałam się nie poddawać jego urokowi.
- Ale ja nie miałem urlopu.
- W cale się o niego nie prosiłam.
- Bądź człowiekiem.
- No dobra ile tam jeszcze masz?- zapytałam.
- 4.- oznajmił z nadzieją.
- To daj dwie.- powiedziałam znużonym głosem.
- Kocham Cię.- powiedział podając mi akta.
Spojrzałam na niego. Widocznie zorientował się co powiedział, bo od razu sprostował swoją wypowiedź.
- Oczywiście jak partnerkę z pracy, która pomaga swojemu partnerowi.- mówił dość dziwnym głosem. Takim jakby nie szczerym.
Kiedy zabrałam się do wypełnienia tych dwóch akt, które podrzucił mi Wolski, a raczej, które sama wzięłam, bo przecież się zgodziłam, z gabinetu Barskiej wyszedł Andrzej.
- Ada mogę prosić Cie na chwile?- zwrócił się do mnie.
- Pewnie.- odpowiedziałam. Wstając z krzesła popatrzyłam się na Maćka. Miał taką minę, że nawet nie potrafię jej dokładnie opisać. Zdziwienie z dodatkiem ciekawości i czegoś jeszcze tak jakby zazdrości? To ostanie to mnie zaskoczyło. Zazdrość? Maciek zazdrosny o mnie?



***Maciek***

O co do licha tu chodzi? Radwan z Adą? Z moją Adą? Nie to nie możliwe, a może jednak? W mojej głowie przelatywało tysiąc myśli na minutę. Nie mogłem zrozumieć o co tu chodzi. Wpatrywałem się w nich. Wyglądali tak jakby się umawiali, ale to nie może być to. Co prawda, na zapytanie Pauliny: „Przystojny ten Radwan co?” Ada to potwierdziła, ale przecież to o niczym jeszcze nie świadczy. Wiele facetów podoba się kobietą, ale Radwan? Już zrozumiał bym gdyby Eryk albo… nie, nie zrozumiałbym. Ada jest moja. Kocham ją i nie wyobrażam sobie jej z innym facetem. Ty idioto jaka twoja, przecież nawet boisz się jej powiedzieć co tak naprawdę do niej czujesz. Z moją głową działo się coś złego. W końcu Ada wróciła z tej „rozmowy” ,a ja z nadzieją, że się czegoś się dowiem zapytałem:
- Czego on chciał?
- Tajemnica zawodowa.- odparła.
Zatkało mnie. Już całkiem nie wiedziałem co o tym wszystkim mam myśleć.

Jakoś ostatnio nie mam pomysłów, ale mam nadzieję, że spodoba Wam się takie coś. Pozdrawiam.

9 komentarzy:

  1. Jak to nie masz pomysłów? Grzeszysz normalnie! Rozdział świetny, a te przekomarzania Ady i Wolskiego. Ach <33 Kocham to! www.nowa-opowiadanie.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. świetna notka wymiata ;]
    rewelka ;] :*****************

    OdpowiedzUsuń
  3. fantastyczne opowiadanie :*********

    OdpowiedzUsuń
  4. notka wspaniała . czekam z niecierpliwością na cd . mam nadzieję że jeszcze dziś a jak nie dziś :( to jutro . pozdrowienia .

    OdpowiedzUsuń
  5. supeeeer
    nie mogę się doczekać następneo
    Kurczę ty masz talent.

    OdpowiedzUsuń
  6. Extra :) Ach te miłe wymiany zdań A&W zajefajne :) Super, super, super ;p

    OdpowiedzUsuń
  7. Whoo! Ja siedzę z otwartą gębą i czytam a ty mówisz, że nie masz pomysłów! Czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetnie! Wolski jest zazdrosny, Wolski jest zazdrosny! : PP
    agusia

    OdpowiedzUsuń
  9. już czekam 4 dni na następną notkę;/
    Blog jest wspaniały dodaj jak najszybciej następną notkę;)
    Proszę bardzo;*

    Nowa fanka;)

    OdpowiedzUsuń