czwartek, 24 marca 2011

Szpieg

Z jednej strony odpowiedź Ady zadowoliła mnie, bo oznaczało to, że nic ich nie łączy oprócz spraw zawodowych, ale i tak ta nie pewność nie dawała mi spokoju. Szybko skończyłem te dwa akta, które mi zostały i odwróciłem się w stronę Ady. Jeszcze pisała i nie zwracała na mnie uwagi. Patrzyłem na nią próbując coś wyczytać z jej twarzy, ale niczego się nie dopatrzyłem. Była taka jak zawsze, czyli śliczna. Uśmiechnąłem się i w tej chwili Ada spojrzała na mnie takim wzrokiem jakby przed sobą miała wariata.
- Dobrze się czujesz?- zapytała bacznie mi się przyglądając.
- Świetnie, a co?
- W zasadzie nic, ale takie zachowanie może zwiastować jakąś chorobę.
- Jaką pani psycholog?
- Psychiczną.
- Uu- powiedziałem i zrobiłem przestraszoną minę.
- Dobra. Skończyłeś już?
- Pięć minut temu i czekam na Ciebie, bo ty zamiast pracować romansujesz z Andrzejkiem.
- Nie zapominaj, że to są Twoje akta, a ja wypełniam je tylko dlatego, że jestem dobrym człowiekiem i chce Ci pomóc. A co do Andrzejka to co zazdrosny jesteś?
- Ja? Oczywiście, że nie. Też mi coś. Ależ sobie wymyśliła. Za bardzo wybujałą wyobraźnie masz.- zacząłem swój monolog. Jasne, że jestem o nią zazdrosny, przecież kocham ją i świata poza nią nie widzę.
- No, więc jaki masz problem?
- Ja? Ja nie mam żadnego problemu. Wydaje Ci się.
- To super.
- Tak super.- potwierdziłem. – To jak jedziemy?- zapytałem.
- Wiesz ja dzisiaj nie wracam, bo umówiłam się.
- Z Radwanem?
- Może, a co?
- Nic, nic. Ok. To cześć.- powiedziałem udając, że nic mnie to nie obchodzi.
- Cześć.
Super, fantastycznie, po prostu wspaniale. Umówiła się z nim. A jednak z nim. Nie to nie możliwe. Muszę to sprawdzić. Podszedłem do okna i zobaczyłem to czego się spodziewałem. Dwa gołąbeczki. Andrzej już był i czekał na Adę. Otworzył je drzwi jak na dżentelmena przystało, a następnie odjechali. Szybko wybiegłem z komendy i udałem się do samochodu. Jechałem za nimi. Po kilku minutach zatrzymali się przed jednym z centrów handlowych. Szedłem za nimi w bezpieczniej odległości, a kiedy weszli do jubilera z zaskoczenia o mało co nie wpadłem na wózki sklepowe. Przyglądałem się im zza szyby i nadal nie mogłem w to uwierzyć. Ada i Radwan Ada i Radwan razem. Te słowa cały czas kotłowały się w moim mózgu. Straciłem czujność i w pewnym momencie usłyszałem:
-Wolski, a co ty tu robisz?- zapytał Radwan.
- Zakupy. A wy?
- Również.
- No właśnie widzę. – powiedziałem szorstkim głosem.
- O co Ci chodzi?- tym razem głos zabrała Ada.
- O nic. Chce tylko Wam życzyć wszystkiego dobrego na nowej drodze życia.
- Co?- prawie że krzyknął Radwan.
- Pstro. Nie róbcie ze mnie idioty. Kiedy mieliście mi zamiar powiedzieć? Dzień przed ślubem?- wypowiedziałem te słowa dość głośno. Nagle Ada z Radwanem zaczęli się śmiać.
- Wolski ty myślisz, że my razem?- zapytał Radwan wskazując ręką na siebie i Adę.
- A co, że niby nie?- zapytałem nieco zdezorientowany.
- No nie. Ada tylko pomagała mi wybrać pierścionek dla Pauliny.- powiedział śmiejąc się.
- Dla Pauliny?- upewniłem się.
- Tak Maciusiu dla Pauliny. Możesz być spokojny. Nie mam zamiaru zabierać Ci twojej księżniczki.- powiedział do mnie jak do małego chłopa.
Teraz to już przesadził. O mało co mu nie przywaliłem. Byłem tak wściekły, ze to powiedział i to w dodatku przy Adzie.

***Ada***

- Chłopcy spokojnie.- powiedziałam. Maciek spojrzał na mnie i uśmiechnął się.
- Przecież my tak tylko żartujemy co nie Andrzejku?- zwrócił się do Radwana.
- Oczywiście Maciusiu.
Patrzyłam się na nich nie wiedząc co mam o tym wszystkim myśleć. Z jednej strony byłam szczęśliwa, bo takie zachowanie Maćka świadczyło o tym, że jednak mu na mnie zależy, a z drugiej bałam się, że Maciek nie wytrzyma i uderzy Andrzeja. Postanowiłam nie ryzykować i wkroczyć do akcji. W końcu jak by to wyglądało. Już widzę te nagłówki w gazetach i telewizji: „Bójka policjantów w centrum handlowym.”
- Nie chce Wam przeszkadzać, ale ja już lecę.- oznajmiłam. Podziałało i to błyskawicznie. Przestali „rozmawiać” i spojrzeli na mnie.
- No dzięki za pomoc.- powiedział Radwan.
- Nie ma za co.
- Może gdyby nie było naszego komisarza i jego chorobliwej zazdrości to w podzięce zaprosiłbym Cię na kawę, ale w tym wypadku to może lepiej nie, bo jeszcze sobie coś wymyśli w tej swojej główce.
W tym momencie wystraszyłam się nie na żarty. Mój wzrok był skierowany tylko na jedną osobę- na Maćka. Piorunował Andrzeja wzrokiem.
- Dobra to ja idę.- powiedziałam szybko mając nadzieję, że i tym razem to zadziała. Wolnym krokiem skierowałam się do wyjścia. Po kilku sekundach usłyszałam za sobą głos Maćka:
- Ada czekaj.
Odwróciłam się. Szedł w moim kierunku.
- Odwiozę Cię.
Udaliśmy się do naszego Suzuki.
- Ty naprawdę myślałeś, że ja i Andrzej?- zapytałam próbują powstrzymać śmiech.
- Szczerze?
- Tak.
- Sam nie wiem. Miałem różne hipotezy, ale cieszę się, że żadna z nich się nie potwierdziła.- powiedział i poczochrał mi włosy jak zwykle był to robić.
Po tych słowach od razu odechciało mi się śmiać. W jego oczach dostrzegłam coś na wzór szczerości i jeszcze czegoś tak jakby radości, ale z czego?

Według mnie nie wyszła ona za ciekawie.

6 komentarzy:

  1. Notka super....czekam z niecierpliwością na nn
    werciuś

    OdpowiedzUsuń
  2. A według mnie wysz bardzooo ciekawie ;] czekamy na ciag dalszy z niecierpliwascia blagam aby w weekend sie pojawiła ;]
    jestes świetna ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. bomba bomba i jeszcze raz ....
    notka wymiata

    OdpowiedzUsuń
  4. Co ty pleciesz ;/ ? Notka genialna :) Czekamy na next ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z komentarzami powyżej ;d notka świetna, przesadzasz, pisząc, że ci nie wyszła. Najbardziej spodobał mi się fragment u jubilera ;d //nowa-opowiadanie

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuje bardzo :* Oczywiście opowiadanie Twoje jest świetne :D Czekam na kolejną część :)

    OdpowiedzUsuń