Radwan wcale nie krył zadowolenia tym, że udało mu się dogryźć Wolskiemu. Stał dumny niczym paw. Maciek jednak nie odpuścił. Wedle mojego zdziwieniu opanował swoje emocje, które w nim buzowały i spokojnym pewnym siebie głosem rzekł:
- Cóż za znajomość bajek. Czyżby pan inspektor przygotowywał się do roli tatusia?
Nie wytrzymałam i zachichotałam. Andrzej zmroził nas wzrokiem i miał już coś powiedzieć, kiedy z gabinetu wyszła Barska.
- O cześć, a o czym tu tak zawzięcie dyskutujecie?- zapytała.
- O marzeniach pana inspektora.- oznajmił Maciek z wyższością.
- A zdradzicie jakieś szczegóły? Chętnie posłucham.- powiedziała.
- Coś ty, nie ma o czym mówić. Nie znasz naszego komisarza i jego radosnej twórczości? Zawsze coś wymyśla, nie? To taka nasza maskotka komendy- powiedział Radwan. Z jego mowy zrozumiałam, ze próbuje jakoś sprostować tą dziwną wypowiedź Wolskiego. Słowa dobierał tak starannie patrząc przy tym na Wolskiego, aby na powrót nie palnął niczego głupiego Uśmiechnęłam się pod nosem, bo wyglądało to dziwnie. Para ludzi i to w dodatku policjantów ukrywają przed sobą to co czują do siebie nawzajem. Chociaż czemu tu się dziwić. Ja również, mim że kocham się w Maćku od prawie samego początku to boję się to jemu powiedzieć. Może życie w nieświadomości jest lepsze. Człowiek ma wtedy nadzieję, która daje mu siłę. Z moich rozmyślań wyrwał mnie jak zawsze głos Wolskiego.
- To może my zostawimy państwa inspektorów samych razem, aby spokojnie mogli rozwiązać sprawę.- powiedział to w szerokim uśmiechu puszczając oczko.
- Maciek proszę.- tym razem odezwała się Paulina. Z mojego punktu widzenia była tak jakby troszeczkę zawstydzona.
- Chodź księżniczko, idziemy.- powiedział i pociągnął mnie w kierunku windy.
Wyszliśmy na parking i skierowaliśmy się do naszego suzuki. W pewnym momencie rozdzwoniła się komórka Wolskiego.
- Wolski słucham….Tak…kiedy….zaraz będę.- jego rozmowa trwała nie dłużej niż minutę. Kiedy się rozłączył miał minę taką, jakby ktoś umarł.
- Co się stało?- zapytałam trochę przestraszona.
- Moja mama zemdlała i jest w szpitalu. Musze tam jechać.- powiedział. W tej chwili zrobiło mi się jego szkoda. Widziałam jak bardzo martwi się o mamę i były to szczere.
- Jedź.- powiedziałam.
- A ty?- zapytał.
- Poradzę sobie.- odpowiedziałam z uśmiechem, aby lepiej to zabrzmiało.
- Ale jest już późno i mogą się teraz kręcić różne typy?
- No i co. Akurat mnie postanowią zaatakować?- powiedziałam śmiejąc się?
- To nie jest śmieszne.- odparł z taką poważną miną, że od razu przestałam się śmiać
- Wiem, ale próbuje ci uświadomić to, że ja nie przyciągam wypadków jak magnes.
- No dobra, ale uważaj.
- Ok., a ty jedź ostrożnie i zadzwoń jak się coś dowiesz.
- Ok.
Odprowadziłam Wolskiego wzrokiem i skierowałam się do domu. Ulice Warszawy były puste tylko raz na jakiś czas przejechał samochód, ale czemu tu się dziwić, w końcu była 1 w nocy. Taki nocny spacer dobrze mi zrobił. Mogłam spokojnie przemyśleć sobie różne sprawy. Kiedy przechodziłam przez park doznałam dziwnego wrażenia tak jakby ktoś mnie śledził. Rozejrzałam się dookoła, ale nikogo nie zobaczyłam. Pomyślałam, że to zboczenie zawodowe, albo uraz psychiczny z porwania. Też był tam las, ciemność. Kiedy doszłam do bramki zaczęłam szukać kluczy po kieszeniach, bo nie chciałam budzić Ewy. Wtedy zobaczyłam cień rzucony przez latarnie uliczną. Kształtem przypominał człowieka. Odwróciłam się w jego stronę. Nie wiele zobaczyłam, bo coś prysnęło w moje oczy. Był to gaz łzawiący. Zaczęłam głośną głośno krzyczeć i wtedy ten ktoś czymś mnie uderzył.
***Maciek***
Do szpitala dojechałem dość szybko, bo na ulicy nie było korków. Była 1 więc czemu tu się dziwić. Zaczepiłem jakąś pielęgniarkę i zapytałem, gdzie leży pani Wolska. Następnie poszedłem do wskazanej Sali.
- Mamuś co się stało?- zapytałem.
- Nic synku. Tak jakoś zrobiło mi się słabo.
- Nic nie dzieje się bez przyczyny. Idę porozmawiać z lekarzem.
- Idź, idź. Wyśledź tą swoją przyczynę.- powiedziała do mnie z uśmiechem.
Rozmowa z lekarzem trwała krótko. Nie tylko z tego powodu, że mamie nic poważnego nie dolega, ale dlatego że przywieźli kogoś z wypadku. Odetchnąłem z ulgą na wiadomość o tym, że mama najprawdopodobniej zasłabła na skutek upałów, które towarzyszą nam od kilku dni.
Kiedy wyszedłem z gabinetu lekarza postanowiłem zadzwonić do Ady, bo przecież mnie o to prosiła. Wybrałem jej numer i czekałem. Nie odbierała. Zerknąłem na zegarek, wskazywał 3 nad ranem. Pomyślałem, że śpi i nie próbowałem dzwonić po raz kolejny, aby jej nie obudzić. W końcu nic strasznego się nie stało. Schowałem komórkę do kieszeni i poszedłem do mamy, aby się pożegnać. Nie zastałem jej na sali, wiec postanowiłem poczekać, bo może poszła do toalety. Po kilku minutach wróciła gotowa do wyjścia. Podała mi swoja torebkę i powiedziała:
- Wstawaj jedziemy.
- Gdzie?- zapytałem nieco zdezorientowany.
- Do domu.
- Ale…- zacząłem.
- Rozmawiałam z lekarzem i pozwolił mi wyjść do domu.
- Dziwne. Jakoś nie wspominał o tym, kiedy z nim rozmawiałem.- powiedziałem śmiejąc się. Wiedziałem, że mojej mamy nie przekonają żadne argumenty. Była taka uparta jak ja, a może jeszcze bardziej, a ja byłem jej kopią,
- Chodź, chodź.- ponagliła mnie.
Wstałem i poszedłem za nią. Odwiozłem ją do domu i zostałem u niej na noc. Miałem dobry pretekst. Powiedziałem, że jest już 4 i nie opłaca mi się wracać do domu. Kiedy położyłem się spać już świtało. Spałem raptem dwie godziny i przez te dwie godziny męczył mnie sen. Śniła mi się Ada, że wzywa pomocy, a ja nie mogę jej pomóc. Obudziłem się cały mory. Wstałem i poszedłem wziąć prysznic. Mama również już nie spała. Krzątała się po kuchni przygotowując śniadanie. Kiedy spojrzała na mnie zapytała cichym głosem:
- Zły sen?
- Straszy.- poprawiłem. Podeszła do mnie i pogłaska po głowie. Kiedy zjadłem śniadanie i wypiłem kawę to trochę się orzeźwiłem. Pożegnałem się z mamą nakazując jej, aby na siebie uważała i nigdzie nie wychodziła w te upały.
- Uściskaj ode mnie Ada.- powiedziała, kiedy wychodziłem. Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się. Matki one wszystko wiedzą. Pomyślałem.
Pod blokiem Ady byłem trochę wcześniej niż zwykle. Rozejrzałem się dookoła. Ulice były jeszcze puste. Czas urlopów. W pewnym momencie mój wzrok natrafił na coś nie typowego. Pomiędzy krzakami leżało coś na wzór ludzkiego ciała. Szybko wyszedłem z samochodu i skierowałem się w tamto miejsce. Ogarnęło mnie dziwne uczucie tak jakby lęk, przerażenie. Dziwne, bo byłem przyzwyczajony do tego typu sytuacji i nigdy mój organizm tak nie reagował. Czułem jak zaczynają mi drzeć ręce, a nogi stają się miękkie niczym z waty. Gdy dotarłem do tego miejsca, przez moment obraz w moich oczach stracił kontrast. Przed oczami stanął mi dzisiejszy sen. Potrząsnąłem głową próbując odgonić te złe myśli. Podszedłem jeszcze bliżej i doznałem całkowitego szoku. To ciało to była kobieta, blondynka. To była moja ADA.
no świetna notka . ale dlaczego w takim momencie przerwałaś ? Błagam cię o cd jeszcze dziś . Bo nie wytrzymam . ;]
OdpowiedzUsuńdodaj jeszcze dziś
OdpowiedzUsuńNotka jak zawsze super....mam nadzieje że jeszcze dziś coś dodasz.
OdpowiedzUsuńwerciuś
no,no. To się porobiło... Dodaj szybko nexta
OdpowiedzUsuńAaa... Teraz nie zasnę! :D Czekam na nn!!!
OdpowiedzUsuńByle szybko, bo piszesz świetnie :)
Notka suuuper, bardzo mnie wciągnęła.Mam nadzieje że szybko dodasz kolejną.Pozdrawiam:*:*:*:*
OdpowiedzUsuńBłagam cię ja zwariuję tak kocham "Nową" nie kończ w tym momencie
OdpowiedzUsuńOMG ja teraz cała noc nie bede spała ....
OdpowiedzUsuńty jestes boska piszesz wspaniale
i czego chcec wiecej
ja chce tego obys pisała czesciej te wspaniałe notki
i jak najszybciej dokonczyła ta
boze co sie dzieje z ada
jestes troszki załamana ...
autor jest wspaniały
pozdrawiam buziaki :***
piszesz bosko
OdpowiedzUsuńkochana jestes notka wymiata
CDCDCDCD
OdpowiedzUsuńjak najszybciej
oby jak najszybciej
boskooooooooooo
:] :) :*
OdpowiedzUsuńgenialnie autorko
:***********
Superowa jest ;) Ach i to napięcie, bo skończyłaś w takim momencie, że zaraz zemdleję :)
OdpowiedzUsuńjesteś WIIIIIIIIIIIIIIIIELKA
OdpowiedzUsuńja tak nie umiem pisać
błagam dodaj szybko
dodaj szybko NN. nie mogę się doczekać cd.
OdpowiedzUsuń