sobota, 30 lipca 2011

Fikcyjna rodzina

W ciszy zmierzaliśmy do policyjnej izby dziecka. Maciek kierował natomiast ja siedziałam razem z Zuzią na tylnym siedzeniu. Cała zapłakana i roztrzęsiona wtuliła się w moje ramiona. Nic nie mówiłam tylko głaskałam ją po jej blond włosach.
Po dwudziestu minutach jazdy dotarliśmy na miejsce. Skierowaliśmy się do środka. Zuzia kurczowo trzymała się mojej ręki. Po chwili czekania wyszła do nas kobieta w średnim wieku. Była to pani psycholog.
- Ty jesteś zapewne Zuzia?- zwróciła się do dziewczynki.
Zuzia pokiwała głową.
- Pojedziesz ze mną?- kobieta wyciągnęła ku niej rękę. Zuzia pokręciła przecząco głową i jeszcze mocnej chwyciła mnie za rękę. Kobieta spojrzała na mnie, więc zwróciłam się do Zuzi.
- Zuziu idź z panią. Poznasz nowe koleżanki.
Kiedy tylko Zuzia puściła moja rękę pani psycholog pociągnęła ją do sobie. Mała zaczęła płakać, a ta nie zważając na nic wzięła ją na ręce i poszła do jednego z pokoi.
- Chodź Ada, idziemy.- powiedział Wolski i skierował się do wyjścia.
Ja ani drgnęłam. Stałam wpatrując się w drzwi za którymi zniknęła mała Zuzia. Czułam jak do oczu napływają mi łzy. Maciek widząc, że nie idę za nim wrócił się i podszedł do mnie. Szybko wytarłam łzę, która spływała mi po policzku.
- Idziemy?- zapytał bacznie mi się przyglądając.
- Tak, tak. Zamyśliłam się.
Idąc do samochodu nic nie mówiłam. Maciek widząc, że coś jest nie tak zapytał:
- Ada co jest?
- Nic.
- Przecież widzę.
- Zmęczona jestem.
- Yhy. Znam Cię już trochę i wiem, że coś Cię trapi. To ta mała, prawda?
- Te wszystkie wydarzenia przypomniały mi mnie i moich rodziców.- powiedziałam.  Maciek popatrzył na mnie ze współczuciem. Kiedy powracające obrazy w mojej głowie zaczęły wywierać na mnie emocje szybko zmieniłam temat aby się nie rozkleić.
- No dobra jedziemy, bo już późno, a jutro praca.
- Racja.
W drodze do domu próbowałam się zachowywać w miare normalnie, mimo iż nie było to proste. Cały czas miałam przed oczyma twarz małej Zuzi. Kiedy Maciek zaparkował pod moim blokiem odwróciłam się do tyłu aby wziąć moją kurtkę z tylnego siedzenia i wtedy oniemiałam z zaskoczenia. Na fotelu zwinięta w kłębek spała Zuzia.
- Maciek?
- Hmm?
- Tu jest Zuzia.
- Co? Nie możliwe.
- No to zobacz.
Kiedy zobaczył i uwierzył wyciągnął komórkę.
- Do kogo dzwonisz?
- Do Barskiej.
W chwili, której Maciek miał zamiar wybrać numer Barskiej ona zadzwoniła do niego.
- Właśnie miałem do Ciebie dzwonić.- powiedział. Rozmawiał z nią z jakieś pięć minut odpowiadając jej co jakiś czas słowa które o niczym nie mówiły. Kiedy się rozłączył zapytałam:
- I co?
- Nico.
- Maciek.
- Ale wiesz, że ciekawość to pierwszy stopień do piekła?
- Wolski!.- krzyknęłam półgłosem.
- Lubię  jak się złościsz.
- Mów.
- Ktoś w izbie dziecka podszył się za policjanta i chciał zabrać Zuzie. Kiedy jedna z opiekunek przyłapała go przed pokoju, w którym teoretycznie miała spać mała zaczął się tłumaczyć, ma ją zawieźć do cioci, kiedy opiekunka poszła to sprawdzić zwiał. Barska podejrzewa, żę może to być nasz zabójca.
- Zuzia widziała jego twarz. Jest jedynym światkiem zabójstwa.
- Właśnie dlatego księżniczko Paulina każde nam się bawić w rodziców. Mamy nie spuszczać jej z oka przez 24 godziny.

***Maciek***

Fakt, ze miałem zajmować się dzieckiem wzbudzał we mnie lekki niepokój. Nie to żebym się bał, co to, to nie. Jednak była to dla mnie całkiem nowa sytuacja, ponieważ nigdy wcześniej nie miałem do czynienia z dziećmi. Jedyne pocieszenie budziła we mnie myśl, że nie będę z tym sam. W końcu mam księżniczkę pry której nie możliwe staje możliwe a nieznane codziennością..
- Wiesz co nigdy spodziewałem się, że z godziny na godzinę zostanę tatą.
Uśmiechnęłam się.
- To dokąd jedziemy żono?
- Nie za bardzo wczuwasz się w role.
- Lubię być dokładny.
- Rozumiem.
Po chwilowym namyśle zdecydowaliśmy, ze pojedziemy do mnie. Powód tej decyzji był prosty. U mnie jest więcej miejsca. Gdy dojechaliśmy na miejsce mała spała.
- Szkoda ją budzić. Weź ją na ręce.- powiedziała Ada.
- Na ręce?- zapytałem upewniając się.
- Tak, a co?
- Nic.
Kiedy wziąłem ją na ręce Zuzia machinalnie objęła mnie rękoma. Spojrzałem na Ade i powiedziałem z uśmiechem:
- Nawet w śnie dziewczyny na mnie lecą.
- To jeszcze dziecko.
- Ale kobieta tak?
- Oj Wolski ,Wolski.
- No co?
- Nic, nic.- powiedziała przytrzymując mi drzwi.
Kiedy położyliśmy Zuzie spać do mojego łóżka udaliśmy się do salonu.
- Chcesz herbatę?- zapytałem.
- Chętnie.
- No to idę zaparzyć.
- Pomogę Ci.
Poszliśmy do kuchni, kiedy czekaliśmy w ciszy na wodę  powiedziałem:
- Trzeba przyznać, że spryciula jest z tej małej.
- Wcale nie dziwie się Zuzi, że uciekła  stamtąd.
- Dlaczego?
- Według mnie to ta pani psycholog dziwnie się zachowywała.
- Co mam przez to rozumieć?
- Nie uważasz, że ona może mieć coś wspólnego z tą sprawą?
- Dlaczego tak uważasz?
- Zobacz. Niecałą godzinę po tym jak przywieźliśmy Zuzię do izby dziecka ktoś chciał ją porwać. Skąd wiedział, ze ma ją tam szukać?
- Może coś w tym jest, ale to zostawmy do rana, ok.?
- Ok.
- Dobra to ty możesz iść do łazienki a ja w tym czasie pościele ci łóżko.
- Dobrze.
Poszedłem do pokoju. Wyciągnąłem jakość pościel z szafy i zabrałem się do roboty. Nie wychodziło mi to najlepiej jednak po 15 minutach męczenia się udało.
- Gotowe.- powiedziałem jednak nie usłyszałem żadnej odpowiedzi ze strony Ady. Pomyślałem, że jest jeszcze w łazience, ale światło było zagaszone. Wszedłem do kuchni i znalazłem swoją zgubę. Ada spała oparta o stół. Ta sytuacja przypomniała mi pierwszy dzień Ady na komendzie. Nie potrzebnie tak na nią wtedy naskoczyłem. Po krótkim zamyśleniu podszedłem do niej i wziąłem ją na ręce.
- Maciek już wstaje, postaw.- wymamrotała zaspana.
- Już, już.- szepnąłem.

5 komentarzy:

  1. Kochana pisz cd, bo nie wytrzymam!! :)
    Genialna notka!! :)
    Ewelina ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dodaj coś żeby działo się m-dzy A&W :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow! Dziewczyno skąd Ty bierzesz te pomysły co? Jestem przekonanna, że Twoje opowiadania zrobiłyby furorę gdybyś je wydała. Ja sama kupiłabym z 10 egzemplarzy, jeśli oczywiście coś by dla mnie zostało, bo zapewne rozchodziłyby się jak świeże bułeczki.
    Aaa i powiedz mi jak Ty to robisz, że każda Twoja notka jest tak wspaniała? Co do dzisiejszej to również nie może być inaczej. Jestem ciekawa rozwiązania sprawy z Zuzią i
    uważam, że Wolski jest tatusiem z krwi i kości. Pozdrawiam, pisz szybko kolejny rozdział ;*

    Ps. W przyszłości świetnie sprawdzisz się jako policjantka ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Ooo, nie no prawie się poryczałam, a to dla mnie jest nowością. I widzisz co zrobiłaś!? Zmieniasz moją osobowość, demoralizujesz! ;P

    No oczywiście notka słodka itp. itd.
    Żeby tylko udawanym rodzicom nie zachciało się mieć drugiego dziecka. Sama wiesz o czym mówię :)

    Rina

    OdpowiedzUsuń
  5. Wolski w roli ojca/ dobrego wujka :D - na to czekałam! Czuję, że dużo śmiesznych sytuacji z tego wyniknie, bo W. raczej nie ma doświadczenia ;)
    Nie byłabym sobą, gdybym jeszcze czegoś nie wytknęła ;) Barska i inni zupełnie nic nie zrobili sobie ze zniknięcia małej? W końcu nikt nie wiedział, że ona jest w tym samochodzie. Opiekunki musiały to przecież zgłosić! Chyba, że są zamieszane w sprawę... No ale i tak mało prawdopodobne, że Ada i Wolski nie wiedzieli, że Zuzia zaginęła (no bo tak powinni wszyscy myśleć, skoro nikt nie wiedział, że śpi na tylnym siedzeniu). A jeśli Barska wiedziała, to dlaczego nie poinformowała przede wszystkim Ady i Maćka no i innych jednostek też? Takie małe niewyjaśnione, a mnie to trochę irytuje i zawsze zastanawia ;)
    Czekam na c.d. (liczę na duużo śmiechu w relacjach Wolski-Zuzia) :)
    anioli912

    OdpowiedzUsuń