niedziela, 19 czerwca 2011

Sąsiadka

Otworzyłam oczy. Na mojej twarzy od razu zagościł uśmiech, kiedy usłyszałam ciche chrapanie mojego partnera dobiegające z sąsiedniego pokoju. Szybko wskoczyłam  w dresy i wyszłam pobiegać. W drodze powrotnej kupiłam świeże pieczywo. Byłam taka szczęśliwa, że wszystko sprawiało mi radość. Do mieszkania wracałam niemal, że w podskokach. Całe szczęście, że miałam dresy, to mnie jakoś usprawiedliwiało. Kiedy weszłam do klatki zaczepiła mnie jakaś kobieta.
- Dzień dobry.- przywitała się.
- Dzień dobry.- odpowiedziałam zaskoczona.
- Pani to zapewne Ada. Mama Macka mi wiele o pani opowiadała.
Uśmiechnęłam się.
- Dobrze nie będę Cię zatrzymywać. Do widzenia.
- Do widzenia.
Weszłam do środka.
- A już myślałem, ze mi uciekłaś.- usłyszałam i aż podskoczyłam ze strachu, kiedy przed moimi oczami pojawił się Wolski.
- Zawału przez Ciebie dostanę.- pożaliłam się.
- Nie wiedziałem, że aż tak na Ciebie działam.- powiedział tym swoim rozbrajającym tonem.
- Działasz, działasz, ale na nerwach.- sprostowałam ze śmiechem.
- Uraziłaś mnie.- udał obrażonego.
- Przykro mi. Mam nadzieję, że nie pójdziesz się poskarżyć mamusi.
- Ooo teraz to przegięłaś.- powiedział i szybkim ruchem wziął mnie na ręce, po czym zaniósł na kanapę.
- A teraz czekam na Łądne przeprosiny.- powiedział uśmiechając się przy tym tajemniczo.
- To sobie poczekasz.
- Czekaj, bo nie dosłyszałem co ty powiedziałaś?
- Że się nie doczekasz.
- O rzesz ty.- zaczął mnie łaskotać. Wymachiwałam rękami i nogami w różne strony śmiejąc się przy tym w niebo głosy i prosząc, aby przestał. Jednak on nie miał zamiaru tego uczynić. Po kilku minutach męczarni jakimś cudem udało mi się przewrócić na bok i wtedy mogłam mu się odwdzięczyć. Chwyciłam go za ramiona i oboje spadliśmy na podłogę. „Bawiliśmy” się tarzając po podłodze do pewnego momentu, w którym rozległo się głośne stukanie do drzwi.
- No ma ktoś wyczucie czasu.- powiedział Wolski i poszedł otworzyć.
- Maciek tam na dole, koło śmietnika…- kiedy dochodziłam do drzwi usłyszałam przerażony głos kobiety.
- Spokojnie pani Krysiu, co się tam stało?- zapytał spokojnym tonem Maciek.
- Tam jest pełno krwi… leży tam ktoś.- wyłkała kobieta.
Spojrzeliśmy po sobie.
- Ada zostań z panią Krysią ja pójdę sprawdzić.- powiedział i wybiegł z mieszkania. Nie powiem, że ten układ mi odpowiadał, ale prawdę mówiąc było to jedyne sensowne rozwiązanie. Pani Krysia była tak roztrzęsiona, że pozostawienie jej samej sobie mogło by się źle skończyć.
- Niech pani usiądzie.- powiedziałam. Kobieta z lekką moja pomocą usiadła na kanapie. Przyniosłam jej wodę i zapytałam:
- Jak się pani czuje? Może wezwać pogotowie?
- Nie, nie trzeba. Już mi lepiej.
- A to panią dzisiaj rano spotkałam, prawda?- rozpoczęłam rozmowę, aby załagodzić zaistniałą sytuację.
- Tak.- odparła lekką się uśmiechając.
- Pani dobrze zna Macka?
- Praktycznie od urodzenia. Przyjaźnię się z jego mamą. To dobry chłopak. Pasujecie do siebie. Od kiedy Cię poznał bardzo się zmienił.
- Już nie jest taki rozrywkowy?- zapytałam uśmiechając  się.
- Tak.- potwierdziła ze śmiechem.

***Maciek****

Zbiegłem na dół no i zobaczyłem ciało młodej dziewczyny leżące w kałuży krwi. Rozejrzałem się dookoła. Nikogo ani nic podejrzanego nie zobaczyłem, więc wyciągnąłem komórkę i zadzwoniłem do Pauliny. Ku mojemu zdziwieniu usłyszałem męski głos. Od razu zorientowałem się, że to Andrzej i powiedziałem:
- Paulinko? Mogę prosić do telefonu Paulinę?
- Wolski grabisz sobie.- usłyszałem, ale kiedy chciałem już mu coś powiedzieć w słuchawce usłyszałem Paulinę;
- Czy ja wam przypadkiem nie dałam wolnego?
- Teoretycznie tak, ale praktycznie nie.
- Naprawę nie możecie przeżyć jednego dnia bez czynnego bycia policjantem.
- Jak widzisz nie. Kochamy tą prace i ten zawód.
- No dobra. Co się stało?- zapytała już na poważnie.
- Sprawa jest. Zabójstwo młodej dziewczyny.
- Gdzie ją znalazłeś?
- Pod moim blokiem, a dokładniej to moja sąsiadka ją znalazła.
- Dobra już wysyłam techników, a ty jedź po Adę.
- Nie musze.
- Aa rozumiem to przesłuchajcie tą sąsiadkę.
- Ok.- kiedy chciałem się rozłączyć usłyszałem głos Radwana:
- Maciuś brawo. Trzymam za Ciebie kciuki i czekam na wesele.
- Andrzej.- skarciła go Barska.
- Dziękuję panie inspektorze. A ja czekam na zostanie wujkiem.- tymi słowami widocznie go zagiąłem, bo w słuchawce zapadła cisza. Zaśmiałem się w duchu.


- Wiesz jak zginęła?- zapytałem Piotra.
- Na pierwszy rzut oka to mogę powiedzieć Ci, że prawdopodobną przyczyną śmierci był cios zadany w klatkę piersiową. Resztę powiem wam po sekcji. A tak apropo was, to gdzie Ada?
- Na górze została z moją sąsiadką.
- Rozumiem. Dobra stary, to ja będę się zbierał, bo robota czeka.
- No na razie.
Poszedłem na górę.
- I jak?- zapytała mnie Ada.
- Mamy zabójstwo.
- O Boże.- powiedziała moja sąsiadka.
- Pani Krysiu.- zwróciłem się do niej.- Proszę nam dokładniej opowiedzieć, co pani widziała. Jakieś podejrzanie zachowujące się osoby?
- Nie nic nie widziałam. Jak wychodziłam było pusto. Przykro mi.
- Na pewno?
- Tak.
- No dobrze. A jak pani się czuje? Przysłać kogoś do pani?
- Nie, nie trzeba już jest dobrze. Pani Ada ma działanie kojące na stres.
- Wiem coś o tym.- powiedziałem i puściłem oko do Ady.







6 komentarzy:

  1. extra . bardzo mi sie podoba .

    OdpowiedzUsuń
  2. no klasa sama w sobie ;D już nie mogę się doczekac nn. Ciekawa jestem jak się rozwinie ta sprawa z denatką. ;)
    Pozdrawiam,
    Lena

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka boska...ja również nie mogę się doczekać kolejnej.
    Pozdrawiam
    Werka

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniała! A te dialogi między Adą i Wolskim są tak słodkie, że po prostu rozpłynęłam się. Muszę powiedzieć, że nikt tak dobrze nie łączy relacji między bohaterami i spraw jak Ty! Jesteś w tym debeściakiem.

    Pozdrawiam :*

    PS. Jak zawsze czekam z niecierpliwością na NN ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Super, z niecierpliwością czekam na NN

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej!! Notka genialna czytam cd!
    Ewelina ;>

    OdpowiedzUsuń