czwartek, 1 marca 2012

Zabawa w detektywa

- Skąd masz mój numer?!- krzyknąłem do telefonu.
- Od kolegi.- oznajmił drwiąco.
- Dopadnę Cię!
- Czekam z niecierpliwością.- powiedział ironicznie, po czym się rozłączył.
Schowałem telefon do kieszeni, a przede mną pojawił Wolski z Adą.
- To on?- zapytał.
- Tak.- odparłem.
- Eryk?- zwrócił się Wolski do laboranta. Mężczyzna powiedział coś do jednego z techników, po czym podszedł do nas.
- W czym mogę służyć?- zapytał.
- Sprawdź ten numer.- powiedział Maciek podając mu telefon.
- Ok.- laborant wziął przedmiot i oddalił się.
- A wracając do Ciebie- spojrzał na mnie.-To trzeba załatwić Ci ochronę.
- Chyba śnisz.- skomentowałem bez namysłu.- Policja ma ochraniać policjanta?- zobacz jak to wygląda.
- Nie ważne jak to wygląda. On chce się zemścić.
- Poradzę sobie.

***Ada***

Wróciliśmy na komendę. Barska również uważała, że Hubert powinien dostać ochronę. Jednak on stanowczo obstawał przy swoim. Wszystkie analizy dotyczące tej sprawy miały być dopiero na jutro, więc Paulina kazała nam jechać do domu. W trójkę udaliśmy się do naszego suzuki. Razem z Maćkiem próbowaliśmy jeszcze przekonać Huberta, aby zgodził się na ochronę, jednak nie wiele to dało. Naszą rozmowę przerwał telefon Huberta:
- Słucham?- powiedział do słuchawki.- O Ewa.- na to imię spojrzeliśmy na siebie z Maćkiem, ale nic nie mówiąc postanowiliśmy posłuchać dalszej rozmowy.- Jak się cieszę, że dzwonisz. Właśnie miałem to samo uczynić.
Po kilku minutach Hubert rozłączył się i wtedy do akcji wkroczył Wolski. Nie ukrywam, że sama byłam ciekawa, o jaką dziewczynę chodzi, bo coś mi mówiło, że jest to moja Ewka.
- A co to za Ewa?- zapytał Wolski.
- Nie znam jej za dobrze.- odparł i zaczął kontynuować swoja wypowiedź.- Poznałem ją dzisiaj rano, kiedy szedłem na komendę. Ktoś na nią napadł. Pomogłem jej. Wiem jedynie, że jest fotoreporterką.- Te ostatnie słowo sprawiło, że ponownie popatrzyliśmy na siebie. Byliśmy już niemalże pewni, że chodzi o osobę, którą bardzo dobrze znamy.
- A Maciek, podrzuć mnie pod jakąś kawiarnie.- powiedział.
- Się robi.
Kiedy Hubert znikł za drzwiami kwiaciarni. Wolski spojrzał na mnie z tajemniczym uśmiechem i rzekł:
- Idziemy za nim?
- Czy ja wiem?- zapytałam, mimo że bardzo chciałam wiedzieć, czy chodzi o tą Ewę.
- No daj spokój. Będziemy wiedzieć na czym stoimy, a nie snuć domysły.
- W sumie masz rację.
- W sumie, czy w różnicy ja zawsze mam rację.
Maciek zaparkował na pobliskim parkingu. Poczekaliśmy chwile, aż Hubert wyjdzie i nieco się oddali, po czym wysiedliśmy z samochodu. Szliśmy za nim przez park. W pewnym momencie nasz obserwowany zatrzymał się i spojrzał za siebie. Aby uniknąć zdemaskowania zareagowałam bardzo szybko. Pchnęłam Wolskiego w pobliskie zarośla i po chwili usłyszałam jakiś chlupot.
- Spójrz Co żeś narobiła?- usłyszałam. Wolski siedział w błocie ubrudzony od stóp do głów niczym małe dziecko. Zaśmiałam się cicho.
- Bardzo śmieszne.- powiedział z wyrzutem.
- Przecież musiałam coś zrobić. Zauważył by nas.- wytłumaczyłam z uśmiechem na twarzy.
- To pomóż mi chociaż wstać.- powiedział wyciągając rękę. Nie wyczułam tu żadnego podstępu i bez wahania podałam mu dłoń. On natomiast wykorzystując okazje z uśmiechem od ucha do uch pociągnął mnie do siebie tak, że wylądowałam tuż obok niego.
- Ty wredoto.- powiedziałam. Chciałam, aby zabrzmiało to groźnie, ale jakoś w ogóle mnie to nie denerwowało. Wprost przeciwnie. Bawiłam się świetnie.
- Teraz, to na pewno nikt nas nie rozpozna. Jesteśmy doskonale zakamuflowani.- powiedziałam.
- Podczas tropienia dobry kamuflaż, to postawa.
Cali w błocie wygramoliliśmy się zza tych krzaków. I wtedy nasze przypuszczenia się potwierdziły. Zobaczyliśmy Huberta i Ewę razem.
- To misja zakończona.- skomentował Wolski.
- Dobrze, że niedaleko jest moje osiedle.- powiedziałam.
Udaliśmy się do mojego mieszkania, co prawda mijający nas przechodnie przyglądali się nam ze zdziwieniem, ale jakoś to przeżyliśmy.
- Patrz jaki zbieg okoliczności.- odezwał się Wolski, kiedy wchodziliśmy do klatki.- Mój kolega, Twoja przyjaciółka razem.- zamyślił się.
- Życie niesie ze sobą różne niespodzianki.
- Niekiedy trzeba mu w tym pomóc.- powiedział.
Weszliśmy do mieszkania.
- To poczekaj chwilkę, ja szybko się przebiorę, a później pomyślimy co zrobić z Tobą.
- Dobra, ale szybko, bo jak to wyschnie, to będę niczym rzeźba.
- Wtedy postawie sobie Ciebie  w salonie.
Wpadłam szybko do łazienki, zmyłam z siebie błoto i założyłam dresy.
- I jak tam?- zapytałam wychodząc.
- Zaczynam się kruszyć.
- No to rozbieraj się.
- Słucham?
- Nie mów, że się mnie wstydzisz?
- Ja się nie wstędze. Po prostu martwię się, czy nie doznasz szoku, kiedy zobaczysz mnie w samych bokserkach.
- Dziękują za Twoją troskę, ale jakoś to przeżyję.
Wolski posłusznie ściągnął zabrudzone urania.
- I co, mam teraz tak stać?
- Nie no idź się umyj, a ja może coś ci znajdę.
- Tylko nie sukienkę.
- A spódniczka może być?


***Hubert***

Czekałem pod blokiem Ewy. Czułem się jakoś dziwnie. W głowie cały czas miałem obraz jej twarzy, kiedy usłyszałem jej głos:
- Hubert.- powiedziała łagodnym tonem. Natychmiast do niej podszedłem.
- Cześć.- powiedziałem całując ja w policzek.- To dla Ciebie.- wręczyłem jej bukiet kwiatów.
- Dziękuję, są śliczne.
- A jak się czujesz?
- Dobrze.
Razem z Ewą spędziliśmy miły wieczór. Zjedliśmy kolację i poszliśmy na spacer. Będąc razem czuliśmy się tak swobodnie jakbyśmy znali się od dawna.  Potem odprowadziłem ją do domu. Umówiliśmy się, że spotkamy się jutro.
Wracałem do domu, kiedy ponownie rozdzwoniła się moja Komorka. Myślałem, że to Ewa, ale się myliłem.
- Słucham?- powiedziałem.
- Ładną masz lalunie. Na twoim miejscu bym ją lepiej pilnował, bo może stać jej się coś złego o ile już się nie stało.- usłyszałem znajomy, ale jakże znienawidzony głos.
- Jeśli ją dotkniesz, to obiecuje ci, że cię zabiję.- wycedziłem, a następnie pobiegłem do mieszkania Ewy. Domofonu nikt nie odbierał. Na szczęście ktoś akurat wychodził, więc wszedłem do środka. Przed drzwiami na wycieraczce znalazłem rozrzucone kwiaty, które dałem Ewie, a w nich karteczkę z napisem: Spóźniłeś się. Gra się już zaczęła.

6 komentarzy:

  1. O kurde dziewczyno...po prostu coś genialnego:) Pisz szybko ciąg dalszy bo nie wytrzymam:)) Buziaki:**
    Ps: U mnie nn:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Muszę przyznać, że masz talent do kończenia rozdziału w najmniej odpowiednim momencie. Ale notka jest genialna! Sprawa z motywem zemsty zawsze jest ciekawa. Rozśmieszyła mnie sytuacja z błotem. Świetnie to napisałaś. Rozwaliło mnie to:
    '' - I co, mam teraz tak stać?
    - Nie no idź się umyj, a ja może coś ci znajdę.
    - Tylko nie sukienkę.
    - A spódniczka może być?''
    Jakoś mnie to rozbawiło nieźle ;D
    To teraz czekam cierpliwie na ciąg dalszy ;))
    agusia

    OdpowiedzUsuń
  3. No kończy naprawdę w odpowiednim momencie, wiesz? XD Opowiadanie genialne! Nie mam dzisiaj weny więc niestety się bardziej nie rozpiszę, przepraszam :(
    Pozdrawiam cieplutko,
    Lena

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana pisz cd ! :)
    Notka genialna :)
    Pozdrawiam ;>
    Ewelina ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow! Boskie! Nie no jesteś genialną pisarką! Super połączyłaś wątek komediowy z kryminalnym. Akcja z błotem wyśmienita. Wprowadzenie nowego bohatera Huberta suuper i ta sprawa z Mocnym wspaniała! Po prostu opowiadanie wymiata! Nie muszę już chyba mówić, że z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam Beata :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Notka genialna! Niecierpliwie czekam na NN.
    Zapraszam do mnie
    http://policjantka-z-marzeniami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń